nie ładnie tak kopiowaćbieber.ogg

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 8



Obudziłam się w nocy i nie mogłam usnąć. Sprawdziłam godzinę i było coś około trzeciej. Wstałam i podeszłam do okna. Spojrzałam na pustą ulicę, którą oświetlały latarnie. Otworzyłam okno. Od razu do pokoju wleciało chłodne powietrze, którym się zaciągnęłam. Przełożyłam nogi przez parapet i usiadłam na nim. Spokojnie oddychałam wspominając wszystko co przeżyłam z Justinem.



Pałętałam się alejkami bez celu patrząc na swoje buty. Nagle ktoś na mnie wpadł. Podniosłam głowę z zamiarem zwyzywania tego kogoś, ale spojrzałam w jego duże czekoladowe oczy i po prostu odebrało mi mowę. Chłopak przybliżył się do mnie z zamiarem pocałunku. Był bliżej, i bliżej, i bliżej... W końcu nasze usta się spotkały. Złapał mnie w talii i jeszcze bardziej do siebie przybliżył. Przejechał językiem po moich wargach jakby pytając, czy może "wejść" do środka. Wyraziłam na to zgodę. Wtedy jego język wtargnął w moje usta. Muskał moje podniebienie i toczył walkę z moim językiem. Po kilku minutach namiętnego pocałunku odsunęłam się od niego. Po spojrzeniu jeszcze raz na jego twarz spuściłam głowę, odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu.
- Poczekaj! - krzyknął chłopak lecz ja przyśpieszyłam, ponieważ byłam oszołomiona tym co się stało - Proszę! - krzyknął jeszcze raz, ale ja szłam dalej - Proszę zaczekaj...
Odwróciłam się i po prostu się na niego patrzyłam.


Czemu się wtedy odwróciłam? Czemu? Powinnam iść dalej nie ważne co by mówił. Żyłabym teraz spokojnie. Nie straciłabym dwóch tygodni w szpitalu i byłoby lepiej…



- Byliśmy sobie przeznaczeni od samego początku... - po czym delikatnie pocałował mnie w policzek.


A może dla tej chwili było warto? To było… miłe? Tak, zdecydowanie. Tak samo jak spotkanie z rodzicami. Chyba nikt nigdy nie przedstawiał rodzicom tak szybko swojej dziewczyny czy też swojego chłopaka. Szkoda, że później było co raz to gorzej.


- Powiedziałeś, że mnie kochasz, pocałowałeś mnie, uciekłeś, a teraz przychodzisz tu z jakąś inną!? - uderzyłem szczęką o ziemię. - Koniec z nami! Słyszysz!?
- Że co?
- Słyszałeś!
- Nawet nie wiesz jak mam na imię!
- Ha - ha - ha Justin. - powiedziała i odeszła.


To był dla mnie cios prosto w serce, po którym rozpadło się na milion kawałeczków jak puzzle. Skąd ona wiedziała jak on miała na imię? Po prostu było tak jak powiedziała. Wykorzystał i mnie i ją. Westchnęłam.
Nawet nie wiem kiedy moje oczy zrobiły się wilgotne i poleciały z nich łzy. Nia miałam pojęcia jak postąpić. Normalna dziewczyna zadzwoniłaby do przyjaciółki. Szkoda, że ja takiej nie miałam. Szczerze. Robiło mi się tak dziwnie kiedy dziewczyny ze szkoły opowiadały o swoich przyjaciółkach, a ja nie miałam o kim powiedzieć. Nie miałam ani przyjaciółki, ani przyjaciela.

Może warto dać mu szanse?

Zeszłam z okna, zamknęłam je i poszłam spać. Rano obudziła mnie mama.
- Rose! Chodź tu! Ktoś do Ciebie!
- Jak Justin to powiedz, że mnie nie ma! – wydarłam się jeszcze głośniej niż ona. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli to naprawdę było n to usłyszał.
- To nie Justin! – zdziwiłam się, bo kto inny mógłby coś ode mnie chcieć?
- Zaraz! – narzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzkę i spodenki i zeszłam na dół. Stał tam jakiś facet. Policjant.
- Dzień dobry! Chciałem z panią porozmawiać na temat pobicia.
- Ahh tak.
- Może ja pójdę na górę, a pana zapraszam do salonu. – powiedziała moja mama i wyszła. Ja usiadłam wygodnie na kanapie. Próbowałam się uspokoić, bo wiedziałam, że to co miało się stać nie będzie łatwe.
- Tak więc panno…
- Po prostu Rosie. Nie lubię jak ktoś do mnie mówi tak oficjalnie.
- Dobrze, tak więc Rosie pamiętasz coś z tamtego wieczoru.
- Tak. Wieczorem nie mogłam zasnąć, bo byłam bardzo zdenerwowana, dlatego wyszłam na „spacer”. Po prostu chodziłam uliczkami gdy nagle oni mnie zaciągnęli do jakiegoś zakamarka i…
- No dobrze wiem co było dalej… A powiedz mi dlaczego byłaś zdenerwowana?
- Bo popołudniu byłam w parku z moim chł… byłym chłopakiem i podeszła do nas jakaś dziewczyna i powiedziała, że on ją zdradza, to znaczy mnie zdradza, to znaczy.. sama nie wiem. – łza spłynęła po moim policzku. Chyba wyobrażacie sobie jakie to było dla mnie trudne.
- Czy podejrzewasz kogoś, kto mógł Ci to zrobić?
- Tak. Ja nawet wiem kto mi to zrobił. To była ta dziewczyna. I z nią było jeszcze kilku chłopaków. – na samą myśl wszystko zaczęło mnie boleć.
- Wiesz jak ona się nazywa?
- Nie. Nie znam ani jej nazwiska ani imienia. Mogłabym się jeszcze spytać Justina. Ale wydaję się, że on też jej nie zna.
- To skontaktuj się z nim jak najszybciej, a później z nami. Dobrze?
- Tak, oczywiście.


*JUSTIN’S POV*

- Wiesz mamo… No bo.
- No bo? – powiedziała przedrzeźniając moją mowę i w tym samym czasie wyłączyła muzykę. – Jak mogłeś zapalić papierosa?
- Zdenerwowałem się dobrze?
- Na kogo niby?
- Na... – nagle zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i ujrzałem napis: Rosie.
-Halo? – powiedziałem przykładając telefon do ucha.
- Możemy się spotkać? Jak najszybciej. – otworzyłem buzę ze zdziwienia. 


~
Chyba czekaliście tydzień ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :) Miałam dodać wczoraj ale coś dziwnego działo mi się z internetem i nie mogłam :(  Teraz co do rozdziału!
Może być? Macie jakieś propozycje, czy wolicie zdać się na mnie? Na jakimś blogu ostatnio czytałam, żeby zadawać pytania postaciom więc jak chcecie możecie takie zadawać :)

2 komentarze:

  1. bardzo mi się podoba :D świetnie piszesz. Dość szybko załapałaś to wszystko. Jestem z ciebie duma ^^ Hahahahaha <3 Mimo iż tylko dawałam ci małe wskazówki to dużo się ode mnie nauczyłaś :> Czekam na następny!! Szybkooo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie! czuje, że wszystko się rozkręca. *-*
    czekam na kolejny, jeszcze dłuższy rozdział. *-*
    Wiktoria z @_Little_Dreams_

    OdpowiedzUsuń