*ROSIE'S POV*
Mogłam się tego spodziewać. Przecież to było niemożliwe, żeby od razu się we mnie zakochał.
Ruszyłam w stronę domu, a łzy spływały mi po policzkach.
- Rose! Zaczekaj, ona kłamie! - krzyczał Justin łamiącym się głosem. Nie wytrzymałam i odwróciłam się.
- To przepraszam bardzo skąd znała twoje imię!? - wybuchłam.
- Nie wiem! Przysięgam, że nic mnie z nią nie łączy... Jak spałaś przyszedłem tutaj, na ławkę. Ona się przysiadła i coś ode mnie chciała, ale powiedziałem jej, że mam dziewczynę i poszedłem po Ciebie. Proszę, uwierz... - powiedział wszystko na jednym oddechu. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Brzmiało prawdziwie, ale skąd ona znała jego imię!?
- Ja... - podeszłam do niego - Justin my... nie możemy... - złożyłam na jego ustach najsłodszy pocałunek jaki umiałam - być razem... Przepraszam. - pobiegłam w stronę domu, i wylałam z siebie hektolitry łez.
*JUSTIN'S POV*
Chciałem za nią pobiec, ale nie mogłem się ruszyć. Stałem tak w bezruchu jeszcze kilka minut dopóki nie zniknęła mi z oczu. Później usiadłem na ławce i siedziałem. Tak bezczynnie, bo nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Szczerze - nie ukrywajmy tego - po prostu łzy pociekły z moich oczy. Siedziałem na tej ławce do końca dnia. Ludzie przechodzili obok mnie i się gapili. Jakby nie widzieli nigdy płaczącego chłopaka.
Też mi nowość!
O dwudziestej trzeciej zadzwonił mój telefon. Mama.
- Gdzie jesteś? Jak wyszedłeś rano, tak cię nie ma.
- Mamo przecież jutro nie ma szkoły, nie wrócę na noc do domu... - próbowałem uspokoić mój oddech/
- Justin? Coś się stało? - chyba wyczuła, że płakałem.
- Nie mamo... nic się nie stało. - miałem nadzieję, że uwierzy.
- Synku, nie oszukasz mnie. Wróć do domu, proszę...
- Ehh... Dobrze. Niedługo będę. - rozłączyłem się, wstałem i ruszyłem w stronę domu. Gdy dotarłem na miejsce chciałem od razu iść do swojego pokoju, ale mama mnie zatrzymała.
- Justin zaczekaj, porozmawiajmy...
- O czym? - warknąłem przez zęby. Nie chciałem o tym rozmawiać.
- Właśnie chcę, żebyś mi powiedział o czym.
- Dobra... - usiadłem na kanapie przez chwilę zastanawiając się od czego zacząć, a mama usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem przyciągając do siebie. - Poszedłem po Rose po dziesiątej - zacząłem - okazało się, że usnęła, więc poszedłem do parku i po samotnym spacerze usiadłem na ławce. Przysiadła się do mnie jakaś dziewczyna i coś tam do mnie gadała, ale ja powiedziałem, że mam dziewczynę i poszedłem po Rose, bo była już dwunasta. Wróciłem z nią do parku, ale... - znów zachciało mi się płakać - tam była tamta dziewczyna i ona zaczęła krzyczeć, że ją całowałem, a teraz przychodzę z inną, a Rosie w to... uwierzyła. - rozpłakałem się na dobre. Mama przyciągnęła mnie do siebie.
- Justin, mogę cię zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Widać, że ją kochasz, a ona to zauważy. Na prawdę. Idź się teraz połóż i odpocznij. A jutro do niej pójdziesz i zobaczysz, że Ci wybaczy. Obiecuję. - wyszeptała, a ja wstałem bez słowa i poszedłem do pokoju. Nie mogłem usnąć. Cały czas miałem w głowie słowa Rosie "Nie możemy być razem" - to nieprawda! Możemy! Tak rozmyślając usnąłem.
*ROSIE'S POV*
Wieczorem - około północy - wyszłam "na spacer". Nie wiem dlaczego, ale potrzebowałam ochłonąć. Chodziłam powoli uliczkami miasta i rozmyślałam nad tym co stało się dzisiaj. Nagle ktoś zatkał mi usta, złapał ręce i zaciągnął w jakąś ślepą uliczkę. To nie była jedna osoba, było ich kilku - bo byli to faceci nie widziałam jednak ich twarzy, bo wszyscy mieli kaptury na głowach. Czułam przerażenie. Modliłam się, żeby nic mi nie zrobili. Co oni ode mnie chcą? Rzucili mnie na ziemię - zabolało. Gdy jeden chciał mnie kopnąć, nagle usłyszałam głos - kobiecy głos, na dodatek skądś go znałam.
- Czekaj! Najpierw mnie wysłucha. Wiesz czemu nie złapaliśmy? Nie? To Ci powiem. J U S T I N. - od razu wiedziałam kto to był.
- Zostaw mnie. Możesz z nim być. Nie jesteśmy już razem! - krzyczałam.
- Skąd mogę mieć pewność, że nie kłamiesz. Panowie, do roboty. - powiedziała, a oni zaczęli mnie kopać. Dostałam w brzuch - kilka razy. Po chwili oczy same mi się zamknęły.
*JUSTIN'S POV*
Ta noc była męczarnią. Miałem jakieś koszmary. Wstałem około dwunastej i postanowiłem, że pójdę do Rosie o trzynastej. Naszykowałem się i poszedłem pod jej dom. Zapukałem, ale nikt nie otwierał. Gdy miałem zamiar odejść, ktoś otworzył drzwi. Jej mama, ale płakała. Nie chciałem się wtrącać, więc zapytałem tylko:
- Jest Rosie?
- Rosie jest w szpitalu... - usłyszałem i zastygłem w miejscu...
~
TAM TARA RAM! ROZDZIAŁ 3! No i jak się podoba? Zwaliłam?
Czemu tak rzadko dodajesz rozdziały? I na dodatek są takie krótkie :(
OdpowiedzUsuńomg nie wiem. Ja po prostu nie raz mam tak, że mogę pisać i pisać, a nie raz, że po prostu nie mogę. Choćbym nie wiem jak się starała. Wiem, że rzadko dodaje rozdziały ale chyba nie aż tak bardzo - chociaż w sumie już nie wiem. Co do długości to już wytłumaczyłam na górze :c
UsuńBOŻE BOŻE BOŻE BOŻE BOŻE!
OdpowiedzUsuńJA JUŻ CHCĘ NASTĘPNY!! JFEIRDSWERWFGFDEWRETGRFHT!!! OMG!!! *o*
@AneCaOfficial
vhifhfdsjhdjkafhsdkjh dawaj dalej :*
OdpowiedzUsuń