- Ale…
Co? – nie mogłem uwierzyć w to co
słyszałem. W ogóle nie miałem pojęcia po co ona chciała się spotkać.
- Mówię,
że musimy się spotkać.
- Emm… No
dobra. Kiedy? Gdzie?
- Jak
najszybciej. Obojętnie gdzie…
- Za
godzinę po Ciebie przyjadę to gdzieś pojedziemy. Ok?
- Okej,
czekam. – powiedziała i rozłączyła się zanim zdążyłem coś powiedzieć.
- Kto to?
– zapytała mama.
- Rose…
- I…? Co
chciała?
-
Chciała… się spotkać, ale nie wiem po co…
- To
szykuj się, ale nie myśl sobie, że rozmowa której NIE SKOŃCZYLIŚMY ujdzie Ci na sucho, o nie.
- Dobrze…
- mama wyszła, a ja poszedłem pod prysznic chcąc zmyć z siebie zapach
papierosów. Wszedłem do łazienki i zacząłem zdejmować z siebie ciuchy, a raczej spodnie bo tylko to miałem
na sobie.
Woda była
idealnie ciepła. Jakby zmywała ze mnie wszystkie zmartwienia. Rozmyślałem
też o tym, że Rose chciała się spotkać i
myłem dokładnie każdy kawałem mojego ciała. Po skończeniu prysznica wyszedłem z
łazienki owinięty w sam ręcznik i otworzyłem szafę. Wybrałem zwykłe spodnie i
jakąś koszulkę i się w to ubrałem. Miałem jeszcze jakieś dwadzieścia minut więc
postanowiłem już wyjeżdżać. Zszedłem na dół, założyłem jakieś trampki i
wyszedłem rzucając do mamy ciche „pa”. Wsiadłem do samochodu, który stał na
podjeździe od wczoraj. Śmierdziało papierosami, ale miałem nadzieję, że Rosie
tego nie poczuję. Odpaliłem silnik i odjechałem. Pod Dom Rose dojechałem mniej
więcej na czas. Już chciałem wysiadać, ale zobaczyłem jak wychodzi z domu.
Podeszła do drzwi pasażera, otworzyła je i usiadła gwałtownie na fotelu
- Odjedź
szybko jeśli nie chcesz być zamęczony
przez moją mamę. – powiedziała jednym tchem. Niewiele myśląc wcisnąłem
gaz do dechy odjechałem z piskiem opon.
-
Dziękuję. – powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- To
chyba ja powinienem podziękować…
- Dobra,
nieważne. To gdzie jedziemy?
- Ymm…
Może do mnie? Poproszę mamę, żeby wyszła na zakupy czy coś…
- No okej…
- odpowiedziała, a ja skręciłem w stronę domu. Gdy dotarliśmy na miejsce
wysiadłem z samochodu i chciałem otworzyć Rose drzwi, ale wysiadła szybciej.
Rosie weszła do środka. Od razu zawołałem mamę. Gdy przyszła, zaniemówiła na
widok dziewczyny.
- Mamo… Bo
wiesz, mogłabyś… - nie dała mi dokończyć.
- Tak już
wychodzę… Rh. – założyła buty i wyszła.
- Siadaj,
chcesz cos do picia? – zapytałem.
- Może
wody?
- Okej,
chwila. – uśmiechnąłem się i wszedłem do kuchni. Wyciągnąłem dwie szklanki z
szafki i nalałem do nich wody. Wziąłem je w ręce i zaniosłem do salony. –
Proszę. – podałem jej jedną szklankę siadając na kanapie obok niej.
-
Dziękuję. – odpowiedziała i wzięła łyka
- No to o
czy, chciałaś pogadać? – zapytałem z ciekawością no bo jakby nie patrzeć to
byłem ciekawy.
- Dzisiaj
rano była u mnie policja, bo stwierdzili, że jestem już gotowa, żeby im o tym
opowiedzieć. – podkreśliła słowo „tym” – opowiedziała. I mam do Ciebie pytanie.
- Jakie?
– zupełnie nie miałem pojęcia o co chciała zapytać.
- Kto? –
na początku ni zorientowałem się o co chodzi, ale po chwili… - Czyli mi nie
wierzysz, że jej nie znam? Ja rozumiem, że krótko się znamy, ale myślałem, że
chociaż trochę mi ufasz…
- Justin…
Ufam Ci, ale musiałam zapytać… Muszę wiedzieć kto to i myślałam, że może
chociaż przypadkiem wiesz. Przepraszam, nie powinnam pytać.
- No
dobrze, nic się nie stało , ale ja naprawdę nie wiem jak ona się nazywa… -
chciałem mówić dalej, ale ona złapała mnie za ramię i powiedziała:
- Justin,
już. Wierzę Ci. Okej? – westchnąłem.
- Okej.
- Więc
skoro ty nic nie wiesz, to ja już pójdę. – powiedziała wstając z kanapy.
- Nie,
zostań proszę. Chociaż na chwilę. – nie chciałem, żeby tak szybko poszła, bo
dużo czasu mi teraz zajmie, żeby jej to wszystko jakoś wytłumaczyć, że nic nie
zrobiłem.
- Ale nie
na długo. Jestem trochę przemęczona. – po chwili dodała. – A i poczekaj. Muszę
zadzwonić. – wyciągnęła telefon i zadzwoniła – o ile się nie mylę do tego
policjanta – i powiedziała mu, że ja nic nie wiem. Po chwili schowała telefon do kieszeni.
- No
więc, co tam u Ciebie? – zapytała.
- Sam nie
wiem. To skomplikowane, bo… Rose ja cię naprawdę kocham. Czemu nie chcesz być
ze mną? Nie kochasz mnie? – totalnie się załamałem.
- Justin
to nie tak, że cię nie kocham, tylko… Po prostu nie wiem, czy jest sensu to
ciągnąć. Praktycznie się nie znamy.
- Chyba
to już od Ciebie słyszałem… - zaśmiałem się cicho przypomniałem sobie tamtą
chwilę – jak się poznaliśmy.
- Racja. –
uśmiechnęła się delikatnie.
- Rose,
proszę tylko o jedno. Daj mi chociaż szansę. – długo czekałem na odpowiedź, ale
gdy ją usłyszałem…
*ROSIE’S
POV *
- Rose,
proszę tylko o jedno. Daj mi chociaż szansę. – długo zastanawiałam się nad
odpowiedzią, ale gdy już ją podałam Justinowi, był zadowolony. Nawet nie – był bardzo
zadowolony. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Delikatny pocałunek
przerodził się w coś większego. Chłopak powoli sięgał do mojej luzki, lecz ja
od razu się odsunęłam.
-
Przepraszam. – powiedział zmieszany.
- Nic się
nie stało. Ale wiesz… Ja już pójdę.
- Odwiozę
cię! – podbiegłem do niej i jak powiedziałem tak zrobiłem. Odwiozłem ja pod dom
i wróciłem do siebie. Mama wróciła już z zakupów, czy gdzie tam była. Od razu
do niej podszedłem.
- Nie
uwierzysz! Rose i ja znowu jesteśmy razem!
- Naprawdę?
Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Ja też
mamo, ja też…
- Ale
wiesz, że jeszcze czeka nas rozmowa?
- Oh no
tak. Zapomniałem. – uśmiechnąłem się do niej z nadzieją, że mi daruje.
- Nawet o
tym nie myśl. Musisz mi to wyjaśnić
zabijcie mnie
Fajny :) Na prawde świetny. Kocham tego bloga! <33
OdpowiedzUsuńFajnie, że Rosie dała 2 szanse Justinowi ^^
Czekam na nn ;*
świetny rozdział! dobrze, że dała mu szansę :) podoba mi się jak piszesz.
OdpowiedzUsuńnawet nie myśl, o zaprzestaniu tworzenia tego bloga!
Wiktoria z @_Little_Dreams_