nie ładnie tak kopiowaćbieber.ogg

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 9

- Ale… Co? – nie mogłem uwierzyć  w to co słyszałem. W ogóle nie miałem pojęcia po co ona chciała się spotkać.
- Mówię, że musimy się spotkać.
- Emm… No dobra. Kiedy? Gdzie?
- Jak najszybciej. Obojętnie gdzie…
- Za godzinę po Ciebie przyjadę to gdzieś pojedziemy. Ok?
- Okej, czekam. – powiedziała i rozłączyła się zanim zdążyłem coś powiedzieć.
- Kto to? – zapytała mama.
- Rose…
- I…? Co chciała?
- Chciała… się spotkać, ale nie wiem po co…
- To szykuj się, ale nie myśl sobie, że rozmowa której NIE SKOŃCZYLIŚMY  ujdzie Ci na sucho, o nie.
- Dobrze… - mama wyszła, a ja poszedłem pod prysznic chcąc zmyć z siebie zapach papierosów. Wszedłem do łazienki i zacząłem zdejmować z siebie  ciuchy, a raczej spodnie bo tylko to miałem na sobie.
Woda była idealnie ciepła. Jakby zmywała ze mnie wszystkie zmartwienia. Rozmyślałem też  o tym, że Rose chciała się spotkać i myłem dokładnie każdy kawałem mojego ciała. Po skończeniu prysznica wyszedłem z łazienki owinięty w sam ręcznik i otworzyłem szafę. Wybrałem zwykłe spodnie i jakąś koszulkę i się w to ubrałem. Miałem jeszcze jakieś dwadzieścia minut więc postanowiłem już wyjeżdżać. Zszedłem na dół, założyłem jakieś trampki i wyszedłem rzucając do mamy ciche „pa”. Wsiadłem do samochodu, który stał na podjeździe od wczoraj. Śmierdziało papierosami, ale miałem nadzieję, że Rosie tego nie poczuję. Odpaliłem silnik i odjechałem. Pod Dom Rose dojechałem mniej więcej na czas. Już chciałem wysiadać, ale zobaczyłem jak wychodzi z domu. Podeszła do drzwi pasażera, otworzyła je i usiadła gwałtownie na fotelu
- Odjedź szybko jeśli nie chcesz być zamęczony  przez moją mamę. – powiedziała jednym tchem. Niewiele myśląc wcisnąłem gaz do dechy odjechałem z piskiem opon.
- Dziękuję. – powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- To chyba ja powinienem podziękować…
- Dobra, nieważne. To gdzie jedziemy?
- Ymm… Może do mnie? Poproszę mamę, żeby wyszła na zakupy czy coś…
- No okej… - odpowiedziała, a ja skręciłem w stronę domu. Gdy dotarliśmy na miejsce wysiadłem z samochodu i chciałem otworzyć Rose drzwi, ale wysiadła szybciej. Rosie weszła do środka. Od razu zawołałem mamę. Gdy przyszła, zaniemówiła na widok dziewczyny.
- Mamo… Bo wiesz, mogłabyś… - nie dała mi dokończyć.
- Tak już wychodzę… Rh. – założyła buty i wyszła.
- Siadaj, chcesz cos do picia? – zapytałem.
- Może wody?
- Okej, chwila. – uśmiechnąłem się i wszedłem do kuchni. Wyciągnąłem dwie szklanki z szafki i nalałem do nich wody. Wziąłem je w ręce i zaniosłem do salony. – Proszę. – podałem jej jedną szklankę siadając na kanapie obok niej.
- Dziękuję. – odpowiedziała i wzięła łyka
- No to o czy, chciałaś pogadać? – zapytałem z ciekawością no bo jakby nie patrzeć to byłem ciekawy.
- Dzisiaj rano była u mnie policja, bo stwierdzili, że jestem już gotowa, żeby im o tym opowiedzieć. – podkreśliła słowo „tym” – opowiedziała. I mam do Ciebie pytanie.
- Jakie? – zupełnie nie miałem pojęcia o co chciała zapytać.
- Kto? – na początku ni zorientowałem się o co chodzi, ale po chwili… - Czyli mi nie wierzysz, że jej nie znam? Ja rozumiem, że krótko się znamy, ale myślałem, że chociaż trochę mi ufasz…
- Justin… Ufam Ci, ale musiałam zapytać… Muszę wiedzieć kto to i myślałam, że może chociaż przypadkiem wiesz. Przepraszam, nie powinnam pytać.
- No dobrze, nic się nie stało , ale ja naprawdę nie wiem jak ona się nazywa… - chciałem mówić dalej, ale ona złapała mnie za ramię i powiedziała:
- Justin, już. Wierzę Ci. Okej? – westchnąłem.
- Okej.
- Więc skoro ty nic nie wiesz, to ja już pójdę. – powiedziała wstając z kanapy.
- Nie, zostań proszę. Chociaż na chwilę. – nie chciałem, żeby tak szybko poszła, bo dużo czasu mi teraz zajmie, żeby jej to wszystko jakoś wytłumaczyć, że nic nie zrobiłem.
- Ale nie na długo. Jestem trochę przemęczona. – po chwili dodała. – A i poczekaj. Muszę zadzwonić. – wyciągnęła telefon i zadzwoniła – o ile się nie mylę do tego policjanta – i powiedziała mu, że ja nic nie wiem.  Po chwili schowała telefon do kieszeni.
- No więc, co tam u Ciebie? – zapytała.
- Sam nie wiem. To skomplikowane, bo… Rose ja cię naprawdę kocham. Czemu nie chcesz być ze mną? Nie kochasz mnie? – totalnie się załamałem.
- Justin to nie tak, że cię nie kocham, tylko… Po prostu nie wiem, czy jest sensu to ciągnąć. Praktycznie się nie znamy.
- Chyba to już od Ciebie słyszałem… - zaśmiałem się cicho przypomniałem sobie tamtą chwilę – jak się poznaliśmy.
- Racja. – uśmiechnęła się delikatnie.
- Rose, proszę tylko o jedno. Daj mi chociaż szansę. – długo czekałem na odpowiedź, ale gdy ją usłyszałem…

*ROSIE’S POV *

- Rose, proszę tylko o jedno. Daj mi chociaż szansę. – długo zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale gdy już ją podałam Justinowi, był zadowolony. Nawet nie – był bardzo zadowolony. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Delikatny pocałunek przerodził się w coś większego. Chłopak powoli sięgał do mojej luzki, lecz ja od razu się odsunęłam.
- Przepraszam. – powiedział zmieszany.
- Nic się nie stało. Ale wiesz… Ja już pójdę.
- Odwiozę cię! – podbiegłem do niej i jak powiedziałem tak zrobiłem. Odwiozłem ja pod dom i wróciłem do siebie. Mama wróciła już z zakupów, czy gdzie tam była. Od razu do niej podszedłem.
- Nie uwierzysz! Rose i ja znowu jesteśmy razem!
- Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się cieszę!

- Ja też mamo, ja też…
- Ale wiesz, że jeszcze czeka nas rozmowa?
- Oh no tak. Zapomniałem. – uśmiechnąłem się do niej z nadzieją, że mi daruje.
- Nawet o tym nie myśl. Musisz mi to wyjaśnić

------------------------------------------------------------------------------------------------------


zabijcie mnie